Powodów do radości może być wiele – satysfakcjonująca praca, miłość, własne dzieci. Może być też tak, że przez dłuższy czas nie potrafimy przeciwstawić się złej passy. Brniemy usilnie w kłopoty – czasami z własnej winy, czasami dzieje się tak niezależnie od nas. Jednak w całej swojej wędrówce ziemskiej przez to jak żyjemy, co robimy i jak się zachowujemy, pragniemy osiągnąć stan szczęścia. Jak to zrobić nie jest nigdzie powiedziane. Nie ma książek, poradników, ani instrukcji obsługi. Gdy odczuwa się radość, pragnie się od życia jeszcze więcej. Samo zadowolenie, które równoważy się ze szczęściem, już nie wystarcza. Człowiek marzy, aby osiągnąć ten najwyższy stan uniesienia, które określa się mianem szczęścia absolutnego. Czy jednak jest to możliwe? Czy człowiek może poczuć pełnię szczęścia? A może ten stan w ogóle nie jest możliwy, może to co czujemy, gdy nie zaprzątają nas smutki i troski, to tylko złudzenie radości?
Wielu z nas zastanawia się, co to jest szczęście. Niektórym nie było dane osiągnąć tego stanu. Ciągle coś stawało na drodze, ciągle jakieś kłopoty, zmartwienia, przeciwności losu. Te osoby zwykle są po prostu smutne, widzą świat w szarych barwa, a uśmiech pojawia się na ich twarzach tylko sporadycznie. Możliwe, że sami są winni takiego stanu rzeczy, bo spowodowali, że pasmo nieszczęść zamiast maleć, powiększa się i wcale nie chce ich opuścić. Ale możliwa jest też taka sytuacja, że to po prostu zrządzenie losu wpędza ich w nieustanne kłopoty. Powody do zmartwień mnożą się, a taki człowiek nie oddycha pełną piersią, bo ciągle coś się dzieje, ciągle coś zaprząta jego głowę, nie ma czasu na chwilę wytchnienia i zwyczajnego odpoczynku. Nabranie dystansu do swojej egzystencji. Z całą pewnością nie można stwierdzić, że są to osoby zadowolone ze swego życia. Pytanie o szczęście właściwie nie powinno ich dotyczyć, bo i jakież mogą oni mieć ku temu przyczyny. Jednak są na świecie jeszcze i te osoby, które nie mają pod górkę. Los tak się układa dla nich, że zawsze mają z wiatrem. Wszystko czego się tylko tkną wychodzi im na tyle dobrze, że sukcesy na ich koncie się mnożą. Ciągle chodzą uśmiechnięci, zadowoleni, a nawet śmieją twierdzić, że są szczęśliwymi ludźmi, a od życia nie chcą już niczego więcej. Czy jednak życie odsłoniło przed nimi już wszystkie karty i to same dobre? Nie może być już lepiej?
Zachłannym nie powinno się być. Mówi się, że to jeden z podstawowych grzechów. Bo człowiek nie powinien żądać więcej, gdy i tak jest dużo już mu dane. Ma pieniądze, satysfakcjonującą pracę, odnalazł miłość swojego życia, ma rodzinę – wszystko to czego potrzeba. Życie powinno być dla niego już teraz tylko wyłączną przyjemnością. Nie powinien prosić Opatrzności o dodatkowe uciechy, bo i cierpliwość Jej ma swoje granice. Nigdy jednak nie ma tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Można więc stwierdzić, że typowa radość, zadowolenie, które towarzyszy człowiekowi zawsze, gdy ten nie ma powodu do zmartwień, a wręcz przeciwnie – wiedzie mu się dobrze, a które zwie się szczęściem, nie jest maksymalne. Zawsze można poczuć się lepiej. Jednak z samym osiągnięciem tego najwyższego pułapu jest już gorzej. Bo i co można jeszcze zrobić, aby absolutny błogostan nas dotknął? Taka czynność jest w ogóle wykonalna i leży w możliwości zwykłego człowieka?
Trudno jest w ogóle zdefiniować sam stan szczęścia, a co dopiero pragnąć poczuć coś, co istnieje jeszcze powyżej. Możliwe, że nawet wyobraźnia nie potrafi go uchwycić. Dla każdego bowiem człowieka może oznaczać co innego. Jedni odczuwają radość ze zwykłych, prozaicznych czynności – jak chociażby karmienie dziecka, inni czerpią zadowolenie zupełnie z innych rzeczy – może z oglądania swojej twarzy na bilbordach i afiszach reklamowych. Każdy z nas jest inny, i inne posiada priorytety i wartości. Jednym szczęście przynosi przyjaźń, drugim potrzeba do tego miłości. Nie można zgeneralizować tego stanu, bo i on sam nie jest generalny – nie każdemu jest dane go poczuć. Czy więc można w ogóle stwierdzić, że szczęście jest możliwe, a co dopiero najwyższe uniesienie? Może wszystko to, co odczuwamy jest tylko złudzeniem, a prawdziwe szczęście przyjdzie dopiero w innym świecie, tak jak to zapowiada Biblia. Dla człowieka o wiele lepsza jest myśl i sama świadomość, że jednak każdy może go dosięgnąć, poczuć, czy w pewnym sensie dotknąć. Że ziemska wędrówka człowieka nie musi składać się z samych trudności, a możliwa jest błoga stabilizacja.
Nie należy nawet sądzić, że człowiek jest zachłanny, pragnąc dotknąć czegoś nadto niż zwykłego zadowolenia z własnego życia. Owo zadowolenie równoważy się zazwyczaj ze szczęściem, ale nie do końca wystarcza już tylko taki stan. Chce się czegoś więcej, większego uniesienia. Radość powoduje awans w pracy, zdany egzamin, urodzenie dziecka, czy ślub. Możliwe i jak najbardziej realne. Ale co można zrobić, żeby poczuć pełnię błogostanu? Takie uczucie, które zaparłoby dech w piersiach i sprawiło, że ziemia zawirowałaby przed oczami. Trudne, a może nawet niewykonalne.
Może człowiek, chcący poczuć szczęście absolutne, nie powinien ograniczać się w żadnym stopniu, żyć pełnią życia, spełniać się i realizować swoje marzenia, które przecież sprawiają, że chce się żyć. Nie zapominać przy tym o innych, tych którzy potrzebują nas i naszej pomocy. Być sobą, żyć według własnego planu, wreszcie żyć w zgodzie ze swoją naturą, ale być jednocześnie dobrym człowiekiem. Bo tylko dobrzy ludzie zasługują na wieczną radość. Może nawet taka osoba nie zorientować się, kiedy pełnia zadowolenie dotknie go, bo i takiej świadomości wcale nie potrzebuje, aby najzwyczajniej kochać żyć. Sama radość nie jest wieczna ani nie jest też okresowa. Ona po prostu się pojawia i sztuką jest uchwycić moment, kiedy towarzyszy człowiekowi. Kiedy pomaga w codziennej egzystencji wykonywać nawet te najbardziej prozaiczne czynności. Kiedy człowiek potrafi stwierdzić, że najlepsze co mogło mu się przytrafić to po prostu własne życie i możliwość zasmakowania go pod każdą postacią – tą dobrą i tą złą. Czasami bowiem musimy poczuć strach, lęk i ból, żeby docenić te ulotne chwile radości, a także po to żeby w ogóle móc je zidentyfikować. Bo czym jest szczęście absolutne? To po prostu taki stan, który przepełnia człowieka, kiedy ten uzna swoje własne życie za najwspanialszy dar.
Joanna Piskorska